37. Mainova Frankfurt Maraton 2018- relacja

Frankfurt Marathon

37. Mainova Frankfurt Maraton 2018- relacja

Do Frankfurtu, udaliśmy się już w czwartek. Pierwszy mój maraton, na który leciałem samolotem.

Tak wczesne przybycie na miejsce, pozwoliło na swobodny odpoczynek, mocne ładowanie węgli i skupienie się tylko na celu.

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon
W piątek rano, udaliśmy się po odbiór pakietu startowego. Byłem jednym z pierwszych, który odebrał numer. Bez żadnych kolejek, ani trudności. Pakiet startowy to zupełny basic, bez zbędnych koszulek itd. Expo ani duże, ani małe. Jedyne co mnie zaciekawiło, to zegarek Polar Vintage, który polską premierę, będzie miał dopiero w listopadzie.

Ciekawa również była ogromna, kilkumetrowa ściana z imionami i nazwiskami wszystkich biegaczy. Chyba z pół godziny szukaliśmy moich danych, ale w końcu się udało!

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon
Sobota, to śniadaniowy bieg precla, na dystansie ok. 5km, w którym wziąłem udział razem z Anią. Na mecie czekały na nas medale w kształcie precla, piwo i precle, których o dziwo dla nas zabrakło 🙁

Wieczorem pasta party na hali, gdzie kolejnego dnia była meta. Makaron całkiem OK, duża porcja, której już nie byłem w stanie w siebie wmusić. W ciągu trzech przed maratońskich dni, zjadłem tyle węgli i makaronu, że glikogen wypływał mi uszami.

Bieg Precla
Bieg Precla
Po bardzo dobrze przespanej nocy i standardowym maratońskim śniadaniu (dwie bułki z dżemem), udaliśmy się na linię startu, oddaloną od hotelu zaledwie o 600 m. W dzień startu strasznie wiało, ale najważniejsze, że nie padało, czego się obawiałem. Miałem na sobie wiatrówkę, kurtę, ale i tak było mi zimno. Temperatura wynosiła zaledwie kilka stopni, odczuwalna była jeszcze niższa.

Spokojna rozgrzewka 2km, kilka przebieżek, toi toi i byłem gotowy. Wskoczyłem do strefy startowej na 15min przed startem. Był mega ścisk, staliśmy jak sardynki.

Start Frankfurt Marathon!

10,9,8…3,2,1 Start! Już sam początek nie był łatwy. Wydawało mi się, że ustawiłem się w czubie pierwszej grupy. Po starcie, okazało się jednak, że przede mną jest mnóstwo wolniejszych biegaczy. Trzeba było wyprzedzać, ale bez zbędnego szarpania. W sumie szkoda, że przy takiej ilości szybkich biegaczy, nie stworzono dodatkowej grupy np.<2:45 (pierwsza grupa była na czas <3:00).

Tym sposobem pierwszy kilometr pyknął 3:47, czyli 7 sekund wolniej od planu. Kolejne 9 km, to kluczenie po centrum miasta z milionem zakrętów. Ciągle wyprzedzałem, starając się jednak chować przed wiatrem. Od samego początku coś nie grało. A to kolka, a to zgaga i znowu kolka. Na szczęście biegłem w komfortowym dla siebie tempie, więc chociaż o zmęczenie nie musiałem się martwić na tym etapie. Czas na 10km: 37min 12sek i była to najwolniejsza dycha. Na 13km zjadłem pierwszy żel energetyczny.

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon
Na prawym nadgarstku miałem rozpiskę z międzyczasami co 5km, na czas 2h 35min. Więc co 5km kontrolowałem sobie tempo. I tak do 15km miałem stratę do wyniku 2:35, momentami wynoszącą nawet 30 sekund.

Przez kilka dobrych kilometrów biegłem z jednym biegaczem (wymijając innych), który biegł w podobnym tempie. Na 17 kilometrze udało nam się dojść grupę, która trzymała tempo 3:40. W grupie biegło około 15 zawodników. Zmienialiśmy się na pozycji lidera, osłaniając przed wiatrem. I tak minęliśmy półmetek w czasie 1h 17min 07sek, gdzie zjadłem drugi żel.

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon

Druga połowa Frankfurt Marathon..

Czułem się całkiem dobrze, chciałem powalczyć o jak najlepszy rezultat i urwać trochę czasu. Na 28km ponownie doładowałem się żelem energetycznym, wyszedłem na czoło grupy i przyspieszyłem do 3:30. Niestety nikt z grupy, nie poszedł ze mną. Oznaczało to samotny bieg i walkę z wiatrem.

Czułem moc, wyprzedzałem biegacza za biegaczem. Jeszcze bardziej mnie to nakręcało. Trzymałem świetne tempo 3:30-3:35 i wiedziałem, że dam radę utrzymać je do końca. Byłem w takim gazie, że sam nie mogłem w to uwierzyć, podobnie jak na Półmaratonie Praskim.

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon
Na 33km zjadłem ostatni żel i standardowo popiłem wodą. Znowu złapała mnie kolka. Postanowiłem już nic nie pić i lecieć do mety.

Na 38km minąłem MKON’a, który krzyknął „Dawaj, dawaj”. Chciałem go zachęcić do walki, ale odpuścił. A ja leciałem swoje, jak natchniony. Wiedziałem, że już niedługo, że jest moc, że wytrzymam.

Na 40km minąłem jeszcze Tomka, którego poznałem przed maratonem, zagadałem i znowu ogień!

Tempo 42km to 3:14!

42km to był mój najszybszy kilometr! Tempo 3:14! Nie wiem jak ja to zrobiłem.

Wbiegłem do hali na czerwony dywan. Spojrzałem na zegar i nie wierzyłem! Złamię 2h 33min? Cisnę!

Jest! Przekroczyłem metę Frankfurt Marathon w czasie 2:32:39 na 117 miejscu! Byłem mega szczęśliwy. Poczekałem na Tomka i razem skakaliśmy z radości!

Dalej widziałem szczęśliwą Anię. Mamy to!! Sukces!!

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon

Nowa życiówka na dystansie maratonu: 2:32:39!

Za linią mety było wszystko czego dusza zapragnie.. herbata, cola, piwo, ciasto, precle, owoce.. full opcja. Stałem i rozmawiałem z 3-4 polakami. Każdy zadowolony, każdy z nową życiówką!

Chyba nigdy nie byłem tak dobrze przygotowany. Bez żadnej ściany, pełny energii i sił. Lekko bolą mnie łydki i kolana, ale nic więcej. W zeszłym roku po Poznań Maraton w 2:57:23, nie byłem w stanie utrzymać się na nogach. Teraz chodzę normalnie.

Moja ulubiona taktyka negative split (pierwsza połowa wolniej od drugiej) po raz kolejny mnie nie zawiodła. Drugą połowę przebiegłem w czasie 1h 15min 32sek (ponad 1,5min szybciej od pierwszej).

Frankfurt Marathon
Frankfurt Marathon

I teraz najważniejsza część, czyli podziękowania:

Dziękuję Ani, za cierpliwość, za znoszenie moich treningów, rozterek, wątpliwości i miliona innych trudności, związanych z moją pasją. No i oczywiście, za obecność na każdym starcie, również tym we Frankfurcie.

Dziękuję również mojemu pracodawcy, spółce OTCF (właściciel marek 4F, 4Faces, Outhorn) i całej ekipie, która nieustannie wspiera mnie w rozwoju siebie, jako sportowca.

Dziękuję team’owi BlogBiegowy.pl za wspólne godziny spędzone na treningach i ciągłą motywację.