5. Bieg z dystansem „Dla małych serc”- relacja

bieg z dystansem

5. Bieg z dystansem „Dla małych serc”- relacja

No i przyszła wiosna. A skoro przyszła, to zimę należało pożegnać biorąc udział w półmaratonie marzanny w Krakowie. Na tym etapie sezonu, nigdy nie jestem gotowy na mocne bieganie 21km, więc wybrałem bieg towarzyszący:  5. Krakowski Bieg z Dystansem ,,Dla małych serc”.

Długo zastanawiałem się, czy wziąć udział w tegorocznej edycji. Jednak statystyki szybko dały mi odpowiedź, czy warto. Dwie ostatnie życiówki na 10km, pochodzą z Krakowskiego Biegu z Dystansem „Dla małych serc”.

Tak to wyglądało w ubiegłym roku: 4. Bieg z dystansem „Dla małych serc”- relacja

Przed startem 5. Biegu z dystansem „Dla małych serc”

W porównaniu do zeszłego roku, pogoda była z goła inna, iście wiosenna. Kilkanaście stopni ciepła, słońce i delikatny wiatr zwiastował bieg w przyjemnych warunkach atmosferycznych.

Na start przyjechałem z Anią 1,5h wcześniej. Przebranie się, tradycyjna rozgrzewka w postaci dwóch spokojnych kilometrów, kilku skipów, wymachów i przebieżek. Ostatnim etapem przygotowań do startu jest wizyta w toi-toi. Ta niestety nie doszła do skutku, przez błąd spikera, który na 15min przed startem, krzyknął że start za 2min. Szybko więc popędziłem w kierunku startu. 2 minuty okazały się kwadransem, który spędziłem już na linii startu, bez wizyty w toalecie.

Na starcie pojawili się Adam Czerwiński, Jacek Sobas, Tomek Kawik, co mogło zwiastować wyższy poziom niż w ubiegłym roku.

Start 5. Biegu z dystansem „Dla małych serc”

Start nastąpił na Bulwarze Czerwińskim o 11:13. Mocny podbieg w stronę Wawelu i skierowaliśmy się w kierunku Rynku Głównego. Byłem mniej więcej na 10 pozycji. Pierwszy kilometr 3:11, pomyślałem że zbyt szybko. Jednak kolejny kilometr to seria dziewięciu zakrętów, wąskimi brukowanymi uliczkami. Uzyskany czas 3:25, nie napawał optymizmem w walce o nową życiówkę.

3-4 kilometr i wracamy na bulwary nad Wisłę. Czuję oddech Tomka na swoich plecach. Na piątym kilometrze nastąpiły małe roszady. Dwie osoby mnie wyprzedziły, ja kolejne dwie. Byłem na dziewiątym miejscu. Półmetek, na piątym kilometrze zameldowałem się w 16min 24sek (3km: 3:11, 4km: 3:14, 5km: 3:15). Jest całkiem nieźle, lecę na życiówkę. Trzeba utrzymać.

Na szóstym kilometrze małe wzniesienie z bulwaru na Salwator i tempo spadło do 3:20. Tam minąłem jednego zawodnika, ale Tomka ciągle miałem 10m przed sobą. Skupiałem się na nim i trzymałem tempo.

Dalej dobiegliśmy do Krakowskich Błoń, gdzie mieliśmy jeszcze 3km po płaskim. Tempo zatrzymało się na 3:19, a tętno utrzymywało się na poziomie 195-200ud/min, co jest moim kosmosem. Nie wiem jak wytrzymałem 2,5km na takim tętnie. Równo kilometr przed metą, jeden z zawodników zatrzymuje się i zostaje z tyłu, a ja ciągle podążam za Tomkiem do mety. 

Ostatni kilometr małe zerwanie i średnie tempo ostatniego kilometra 3:15 i meta. NOWA ŻYCIÓWKA! Czas: 33min 4sek Miejsce: 7 open

Podsumowanie 5. Biegu z dystansem „Dla małych serc”

Nie wiem jak to możliwe, że na tej trasie po raz kolejny robię rekord życiowy. Od 2015 roku, czyli pierwszej edycji tego biegu, moja życiówka należy do Biegu z dystansem!
Trasa przecież do najłatwiejszych nie należy. W zeszłym roku uzyskałem PB w mroźnych warunkach. W tym roku pogoda była lepsza, ale do trasy dodano kilka zakrętów, co zdecydowanie spowalniało. Nie znam jeszcze fenomenu tego biegu, ale liczy się wynik i magia Krakowa.

Chciałbym w tym roku złamać 33 minuty, ale zdaję sobie sprawę, że może być ciężko. Liczyłem na bieg Oshee (Bieg OSHEE 2018- relacja), ale trasa została zmieniona i podbieg ul. Tamka może pokrzyżować moje plany. Może podczas biegu nocnego, towarzyszącemu Cracovia Maraton uda mi osiągnąć cel. Biorąc pod uwagę mój wynik z Półmaratonu Praskiego (4F Półmaraton Praski – relacja), który jest biegiem nocnym, potrafię szybko biegać wieczorami. Trzymajcie kciuki!