Ultra Roztocze 2018- relacja
Nigdy nie byłem na roztoczu..
Kiedy w marcu nasz kolega z pracy Adam (czytaj: mój szef), zaprosił nas w swoje rodzinne, roztoczańskie strony.. i dodał, że w maju jest tam organizowany bieg Ultra Roztocze. Szybko podłapaliśmy temat. Zimnego drugiego marca, spośród szerokiej palety dystansów: 30km, 60km, 90km, 120km, wybraliśmy bieg na 30km. Przed nami było jeszcze mnóstwo innych startów (półmaratony, maratony, dyszki), ale już marzyliśmy o tym biegu!
Ja, nigdy wcześniej nie byłem na Roztoczu. Ba! Nigdy nawet nie byłem na wschodzie Polski. Naprawdę nie mogłem doczekać się tego wyjazdu.
Zwierzyniec, Krasnobród, Zamość oraz Józefów..
Do Krasnobrodu wybraliśmy się całym działem wraz z rodzinami. Jesteśmy zgraną, sportową paczką, na co dzień przygotowującą ofertę dla salonów sportowych 4Faces. Na miejscu byliśmy już w czwartek. Pomimo, że pogoda nas nie rozpieszczała udało nam się zobaczyć Zwierzyniec, Krasnobród, Zamość oraz Józefów, w którym zorganizowane było biuro zawodów. Pakiety odebraliśmy w piątek, a sam start miał nastąpić w sobotę o godzinie 10:00.
Piątkowego wieczoru, biegacze (Ja, Adam i Ewa) musieli zrezygnować z wieczornej integracji, żeby przygotować się do biegu i porządnie wyspać. Do spakowania było wyposażenie obowiązkowe, w skład którego wchodziły: plecak/nerka, 0,5l pojemnik na wodę, kubek, telefon, dowód osobisty, folia NRC, bandaż, opatrunek, mapa, gotówka. Do tego dołożyłem kilka żeli energetycznych i plecak spakowany. Niestety pomimo zapisu w regulaminie, że wyposażenie obowiązkowe będzie weryfikowane i możliwej dyskwalifikacji, wielu zawodników biegło bez niczego. Uważam, że jeśli w regulaminie jest taki zapis, to organizator powinien dopilnować, aby wszyscy mieli równe szanse i zweryfikować wyposażenie.
„Pan chyba bloga prowadzi..”
Start odbywał się w Zwierzyńcu, gdzie zawodnicy byli dowożeni autokarami z Józefowa. My przyjechaliśmy samochodem. Niestety w tym miejscu organizator, również się nie popisał. Po ponad dwustu zawodników zjawiły się tylko dwa autokary i okazało się, że będą musiały kursować dwa razy, co opóźni start. Było zimno, zawodnicy w krótkich spodenkach i koszulkach zdążyli znacznie zmarznąć. Pozwoliło to na integrację z innymi biegaczami. Wtedy, jeden z oczekujących zagadnął do mnie „Pan chyba bloga prowadzi..” Jak mnie to ucieszyło, że mogłem poznać kogoś, kto czyta BlogBiegowy.pl ! Przemek to ubiegłoroczny zwycięzca Ultra Roztocze na dystansie 30km. Czekając na start, mieliśmy okazję porozmawiać nt. treningów i samej trasy.
Bieg wystartował z 35 minutowym opóźnieniem. Jak zawsze, nie chciałem prowadzić od początku, ale wyszło jak zwykle. Przez pierwsze 2-3 kilometry mieliśmy „przewodnika” którym był Michał. Biegł z nami, aby pokazać trasę i jej oznaczenie. Dalej byliśmy już zdani tylko na siebie. Na szczęście trasa była świetnie oznaczona. Nie mogę powiedzieć złego słowa. Co chwilę wisiały wstążki lub wbite były flagi. Pomimo tego, że prawie cały dystans pokonywałem samotnie, nie miałem problemów z nawigacją. W tym ważnym aspekcie orgowie pokazali doświadczenie w organizacji biegów. Organizują ich całkiem sporo: bojko trail, ultra janosik, zimowy janosik, bieg barana.
Było całkiem dziko, wśród dziewiczej natury..
Cała trasa prowadziła lasami, polami, łąkami, ścieżkami szutrowymi. Było całkiem dziko, wśród dziewiczej natury. Biegnąc spotkałem spłoszoną na mój widok, sarnę! Dookoła zieleń, cisza, niczym nieskażone piękno przyrody. Wooow! Drewniane mostki na których nie jeden z nas wywinął orła, bo były takie śliskie. Sam się na tym przejechałem. Od czasu do czasu tylko wymijałem chłopaków z dystansu 60km.
Cały czas biegłem swoje. Tempo było zmienne, zależne od terenu i nachylenia. Średnie wyszło 4:22/km. Przewyższenia ok. 450m, czyli kilka mocniejszych, lecz krótkich podejść. Na 18km znajdował się punkt z wodą, ale nawet do niego nie zbiegałem, mając odpowiedni zapas płynów w plecaku.
Byłem zły, wściekły i zdemotywowany..
Co 6-7km jadłem żel, żeby trzymać energię na stałym poziomie. Zawsze starałem się sięgać do plecaka na długiej prostej, tak żeby się nie zgubić i kontrolować trasę. Tak też było na 27km. Podczas długiego zbiegu wyciągałem ostatni żel z plecaka. Szukając go wśród innych rzeczy, nie do końca skupiałem się na trasie. Pech chciał, że trasa odbijała w lewo.. ja niestety pobiegłem prosto. Zanim się zorientowałem, że jest coś nie tak, zboczyłem na ok. 600m. Nie widząc oznakowania trasy zawróciłem. Byłem zły, wściekły i zdemotywowany. Nadrobiłem ponad kilometr, co kosztowało mnie przynajmniej 5 minut straty. Na szczęście na tym etapie trasy miałem już sporą przewagę nad drugim zawodnikiem, tak więc nie wiele to zmieniło (poza czasem w wyniku).
Wpadłem, jako pierwszy zawodnik z czasem 2h 31m 7sek..
Byłem zmęczony, a zgubienie trasy strasznie wybiło mnie z rytmu biegu. Już nie biegłem tak radośnie, z pustą głową. Zaczynała się walka. Zmęczenie narastało z każdym kilometrem. Za każdym razem gdy widziałem stromy podbieg wykrzykiwałem k#$%a z niezadowolenia 🙂 Na koniec jeszcze bieg po kamieniołomach, zbieg do miasta i asfaltem do mety. Wpadłem, jako pierwszy zawodnik z czasem 2h 31m 7sek, pokonując dystans 34,5km .
Tutaj czekała już na mnie Ania i załoga 4Faces. Chwilę za mną przybiegł Robert Pasieczny, zwycięzca dystansu 60km (startowali 2,5h wcześniej). Jako zwycięzcy zostaliśmy zalani szampanem. 7 minut po mnie linię mety przekroczył Przemek Oleksy, którego poznałem przed startem. Fajny gość, zakręcony na punkcie biegania, jak każdy z nas.
Chwilę później przybiegł Bartek ze świetnym czasem 3h 05m i dalej razem Adam i Ewa, pokonując trasę w 3h 28m. Ewa zajęła 4 miejsce w kategorii wiekowej! Świetne wyniki naszego 4Faces Running Team. Wszyscy mega zadowoleni z biegu, trasy i otaczającej przyrody.
Bieg dla mnie niezwykły, zwieńczony sukcesem. Ultra Roztocze to świetne oderwanie od codziennego biegania po asfalcie. Jest znakomitą przerwą i uwolnieniem od miejskiego zgiełku. Pozwala spędzić 2-3h na łonie natury, wśród dziewiczych pól i lasów. Przeżycia gwarantowane, nawet na najkrótszej trasie. Kiedyś tu wrócę. Kiedyś tu wrócę po pas finishera dystansu 120km. Ale to po trzydziestce 😉
Zdjęcia autorstwa: Anna Dzienis, Michał Walusza, Wiktor Bubniak, Magdalena Bogdan, Marzena Mazij, pochodzą z galerii strony ultraroztocze.pl