Raport tygodnia 33/2017

W tygodniu 33 przebiegłem 90km, zrealizowałem 5 jednostek treningowych w średnim tempie 4:19 min/km. Tygodniowy mikro cykl zawierał interwały, podbiegi oraz wybiegania.

14.08- Poniedziałek

Po 20 kilometrowym wybieganiu w niedzielę, poniedziałkowy odpoczynek, należy się jak psu buda J Mięśnie muszą się zregenerować, przed kolejnym ciężkim tygodniem.
Wolny poniedziałek zmienia perspektywę poniedziałku, w końcu nikt ich nie lubi. Ale przecież ciężko nie lubić odpoczynku!

15.08- Wtorek (Zielone Świątki)

Dzień ustawowo wolny od pracy. Najwyższa pora na zwiększenie długości długiego wybiegania do 25km. Nie pamiętam kiedy ostatnio przebiegłem taki dystans. Podszedłem do niego z wielką rezerwą biegnąc pierwsze 13 km w tempie 4:20/km. Biegło mi się zadziwiająco lekko z dużą rezerwą. Chyba trafiłem na tzw. Dzień Konia. Całą drogę miałem ze sobą „bufet” tzn. Ania jechała na rowerze, dzięki czemu miałem dostęp do izotonika przez całą drogę. Piłem równo co 5km, aby przyzwyczajać organizm do takiej cykliczności. Druga połowa dystansu to BNP (bieg z narastającą prędkością) od 4:16 do 3:55.

Bieg dał mi wiele wiary i nadziei na szybkie bieganie podczas maratonu i zrealizowanie założeń na sezon jesiennych, a ten już coraz bliżej.

16.08- Środa

Po powolnym bieganiu dnia wcześniejszego, nadszedł czas na odmulenie organizmu i lekki zajazd na bieżni. Trening jaki zrealizowałem to 2km rozgrzewki+ 8*1km na przerwie 3min i 2km schłodzenia.

Szybkie odcinki biegałem po 3:16, 3:22, 3:34, 3:20, 3:24, 3:27, 3:31, 3:28. Nie równo, ale jestem zadowolony.

17.08- Czwartek

Zaplanowałem podbiegi na Agrykoli. Jak się okazało, na stadionie legii był mecz. Zaparkować gdziekolwiek przy Łazienkach, graniczyło z cudem. Po 15 minutach spędzonych na szukaniu jedynego wolnego miejsca, byłem już na tyle zły, że nie mógł być to udany trening. Z każdym podbiegiem biegło mi się coraz ciężej fizycznie i psychicznie. Na szczęście się nie poddałem i zaplanowaną jednostkę treningową zrealizowałem, to najważniejsze.

18.08- Piątek

Nadal jestem w treningu z pięciodniowym cyklem treningowym. Tak więc piątek był to mój drugi dzień luzu. Kino, relaks i te sprawy.

19.08- Sobota

Plan na weekend jak zwykle ambitny. Wybiegłem koło 11, słońce grzało niemiłosiernie, upał 30 stopni. Biegło się bardzo ciężko. Czułem, że nie mam siły, że nie mam z czego przyspieszyć. Totalna bez moc. Dystans 15km zgodnie z planem w średnim tempie 4:20, średnie tętno 158ud/min.

20.08- Niedziela

Chłodno, 15 stopni. Momentami padało. Zrealizowana jednostka 25km. Początek bardzo wolny 4:25/km przez pierwsze 10km, później już poniżej 4:20. Liczyłem na trochę więcej, wiedząc jak we wtorek mi poszło z tym samym treningiem. Może za zimno, może zbyt wilgotno, może dlatego, że biegłem bez wody czy izotonika.

Do maratonu pozostało co raz mniej czasu. Zanotowałem chyba największy tygodniowy dystans w tym sezonie. Przy pięciu treningach tygodniowo, myślę, że objętość jest wystarczająca. Będę się trzymał tego schematu treningowego do końca przygotowań z małymi modyfikacjami około startowymi i kilkoma mniejszymi sprawdzianami startowymi.