Kopenhaga Półmaraton 2019- relacja

Kopengaha półmaraton slider

Kopenhaga Półmaraton 2019- relacja

W ciągu ostatnich dwóch tygodni, a w zasadzie dwóch weekendów miałem możliwość przeżyć dwie niesamowite biegowe przygody. Pierwsza, o której już pisałem, to wyjazd na Ultra-Trial du Mont-Blanc do Chamonix w roli kibica oraz druga, Kopenhaga Półmaraton, już jako uczestnik.

Dlaczego Kopenhaga Półmaraton?

Swoją dotychczasową życiówkę (1:12:34), wywalczyłem w zeszłym roku podczas Półmaratonu Praskiego. W tym roku również zamierzałem wziąć w nim udział, ale pojawiła się możliwość wyjazdu na UTMB, więc nie musiałem się długo zastanawiać i odpuściłem praską połówkę.

Chcąc sprawdzić swoją aktualną dyspozycję i móc ocenić jak idą przygotowania do #maratonDWA30 chciałem w tym okresie pobiec jakiś półmaraton. Poszukałem, pogmerałem i oto jest: Kopenhaga Półmaraton.

Żeby ograniczyć koszty i nie brać urlopu, postanowiłem lecieć tylko na dwa dni z jednym noclegiem, co okazało się całkiem niezłym rozwiązaniem.

Ruszamy na podbój Kopenhagi

Do Kopenhagi udałem się samolotem z Warszawy i po godzinie 10 w sobotni poranek byłem już w Kopenhadze. Z lotniska pojechałem do hotelu zostawić bagaże, a następnie odebrać pakiet startowy na Kopenhaga Półmaraton. Wszystko załatwiłem bez najmniejszego problemu i udałem się na spacer po mieście. Zaliczyłem wyjątkowo piękny zamek Rosenborg, dawną podmiejską rezydencję królów Danii i udałem się do niezwykle klimatycznego Nyhavn, czyli przystani turystycznej na kanale wodnym. Mnóstwo spacerujących i siedzących w przydrożnych lokalach ludzi spędzało sobotnie popołudnie wśród charakterystycznych kolorowych kamienic. Wieczorem pojechałem jeszcze do pizzerii naładować węgle i na zasłużony odpoczynek do hotelu.

Kopenhaga

Po 10 h całkiem niezłego spania, zjadłem tradycyjne przedstartowe 2 bułki z dżemem, wziąłem prysznic i mogłem ruszać na start. Tutaj trochę komplikacji, ponieważ okazało się, że autobus, którym planowałem dojechać na start, nie kursuje z powodu maratonu, ale szybko wdrożyłem plan awaryjny i za pomocą metra i kolejki dotarłem do miasteczka biegaczy Kopenhaga Półmaratonu.

W miasteczku biegaczy, przed Kopenhaga Półmaratonem

Start planowany był na godzinę 11:15, więc chwilę po 10 oddałem worek do depozytu i zacząłem rozgrzewkę. 3 km truchtu oraz kilka przebieżek wśród rozgrzewających się kenijskich biegaczy ze światowej czołówki, dały mocnego kopa.

Na starcie ustawiłem się w swojej strefie <1:30. Uważam, że na połówce na tym poziomie pierwsza strefa powinna być <1:15 i dopiero kolejna <1:30. Na półmaratonie w Kopenhadze niedoświadczanie wspólnej rozgrzewki, głośnej muzyki przed biegiem, a nawet odliczania nie było! Odczułem, że nikt tutaj nie skupia się na zawodnikach amatorach, co ma miejsce na imprezach organizowanych w PL, a liczy się tylko czołówka i walka o rekord świata.

Miasteczko Biegaczy

Start Kopenhaga Półmaratonu

Start! Buchnęły ognie i ruszyliśmy razem z elitą biegu na trasę Kopenhaga Półmaraton. Już na pierwszych metrach ktoś zaliczył glebę, a mi ledwo udało się wyminąć leżącego zawodnika, ponieważ tłum mocno napierał.

Na początku było bardzo gęsto, ale dzięki temu, że nie popełniłem błędu z Frankfurt Maraton i ustawiłem się w miarę z przodu, nie musiałem gonić i wymijać wolniejszych biegaczy. Z powodu bardzo mocnego wiatru bardzo szybko utworzyły się grupki, żeby móc osłonić się przed wiatrem. Pierwsze kilometry w miarę równo, trzymałem się złapanej na początku grupy i kilometry wpadły następująco: 3:17; 3:23; 3:23; 3:25. Tutaj jednak tempo przestało mi odpowiadać i postanowiłem spróbować dołączyć do wcześniejszej grupki. We dwójkę walczyliśmy z wiatrem i tuż za piątym kilometrem miniętym w 16:57 udało nam się wsiąść do odpowiedniego pociągu. Tutaj już tempo było <3:20, a cała grupa była uzbrojona w najnowsze Vaporfly Next% lub Vaporfly 4% (to jest temat na osobny wpis). Biegliśmy w miarę równo, ale padał kilometr po 3:27, ale też po 3:13. Jak wiatr był czołowy, pociąg zwalniał, znowu jak trasa była osłonięta lub z górki to przyspieszał. Dziesiąty kilometr minęliśmy w czasie 33:34.

Szybkie sprawdzenie wszystkich kontrolek i wygląda to naprawdę dobrze! Grupa mocna, tempo optymalne, jeden żel zjedzony, trzeba pracować dalej i osłaniać się przed wiatrem, dopóki jest z kim biec.

Kopenhaga półmaraton 9km

Za półmetkiem Kopenhaga Półmaratonu

Kolejne kilometry trochę bez historii. Tzn. na dwunastym kilometrze wziąłem drugi żel energetyczny i wtedy też zaczęło mocno padać. Nie przeszkadzało to w biegu, poza tym, że zrobiło się trochę ślisko, a Vaporfly nie radzą sobie na śliskiej nawierzchni tak dobrze, jak Adizero. Deszcz nie padał zbyt długo, a pozwolił na schłodzenie. Nie mijaliśmy zbyt wielu kibiców na trasie, a przynajmniej nie tylu co widać w Berlinie wzdłuż trasy. Punktów kibicowania za to całkiem sporo: trochę rockowej muzyki, trochę techno, dalej jakiś chór śpiewał z TIR-a DHL-a, potem ekipa Adidas Runners dawała czadu. Cały czas coś się działo, a muzyka dawała niezłego kopa!

Kilometry mijały bardzo szybko i tak po kolejnych 16 min 42 s w tym samym składzie zameldowaliśmy się na 15 km trasy. Biegnąc dalej tym tempem. na metę powinienem wpaść z czasem mniej więcej 1:10:35. I dla mnie dopiero tutaj zaczął się bieg. Podobnie jak w zeszłym roku, podczas Półmaratonu Praskiego, podjąłem decyzję, że czuję się na tyle dobrze, że bez względu na wiatr jestem w stanie przyśpieszyć i urwać jeszcze kilka sekund z końcowego wyniku.

kopenhaga półmaraton 15km

Już piętnasty kilometr Kopenhaga Półmaraton

Od piętnastego kilometra podczas Kopenhaga Półmaraton, było już tylko tempo poniżej 3:18. Kilku zawodników zabrało się za mną, ale ja chciałem prowadzić, chciałem ciągnąć ten pociąg do mety. Koledzy jednak nie wytrzymali narzuconego przeze mnie tempa. Został tylko jeden zawodnik, który siedział mi na plecach do tego stopnia, że co najmniej pięć razy mnie kopnął, co wybijało z rytmu. Również ten zawodnik nie wytrzymał narzuconego tempa osiemnastego kilometra (3:12) i zostałem sam. Leciałem jak na skrzydłach, jak po swoje, cały czas wymijając wolniejszych biegaczy. Czułem moc, czułem powera, to był mój bieg, moja strategia, mój negative split, mój Kopenhaga Półmaraton!

Dwudziesty kilometr, widzę zegar z czasem 1:06:39 i szybko zacząłem liczyć, liczyć. Gdyby do mety był kilometr, to bym zdążył, ale zostało 1,1 km. Podjąłem walkę o każdą sekundę urwaną z nowej życiówki! Patrzę na tempo, docisnąłem do 3:05! Lecę jak na skrzydłach. Wpadam na ostatnią prostą, już widzę metę, ale jeszcze 600 m. Daję w palnik ile się da, momentami zegarek pokazuje tempo chwilowe 2:55! Na kilka metrów przed metą widzę zegar pokazujący 1:10:00. 

Życiówka Kopenhaga Półmaraton- 1:10:00

Wpadam na metę Kopenhaga Półmaratonu kilka sekund później, ale tutaj przecież liczy się czas netto. Jednak bez względu na wynik jestem mega zadowolony z tego biegu, z taktyki i z czasu ostatnich pięciu kilometrów. Robię fotę na ściance, odbieram depozyt i w tym momencie dzwoni zadowolony trener i mówi, że jest równe 1:10:00 🙂
Chwilę później dowiaduję się, że niesamowity Geoffrey Kamworor ustanowił kwadrans wcześniej rekord świata 58:01 podczas Kopenhaga Półmaraton. Wooow!
Później już tylko powrót do hotelu, prysznic, chwila relaksu i na lotnisko, skąd powrót do domu.

Kopengaha półmaraton meta

Podsumowanie

Dzięki przebiegnięciu półmaratonu na 5 tygodni przed startem wiem, na co mnie stać, na jakim etapie przygotowań maratońskich jestem, co działa i nad czym trzeba popracować. Sprawdziłem strategie, głowę, ubranie itd. Wszystko przetestowane, sprawdzone, można trenować dalej.

Choć to jeszcze nie koniec sezonu, a start docelowy dopiero przede mną, chciałbym już teraz podziękować trenerowi Damianowi Witkowskiemu (treningibiegowe.pl) za przygotowanie mnie do tych zawodów i poprawę życiówki w półmaratonie o ponad 2,5 min.

Dziękuję również wszystkim, którzy mnie wspierają, trzymają kciuki, czytają bloga, oglądają relacje live itd., dajecie mi mega kopa i pchacie mnie w stronę jeszcze lepszych rezultatów.

kopenhaga półmaraton życiówka

Kilka osób pytało, jak wygląda Kopenhaga Półmaraton pod względem logistyki i wydatków, więc:

1. Loty PLL LOT w dwie strony: 528 zł – loty kupione przez skyscanner.pl
2. Hotel Cabinn Scandinavia (os./noc): 412 zł -hotel zarezerwowany na stronie hotelu. Cabinn Hotel jest podany na stronie biegu jako hotel patronujący, dzięki czemu biegacze mają 10% zniżki i wydłużony pobyt do godz. 16, dzięki czemu można po biegu spokojnie wrócić, wziąć prysznic itd.
3. Pakiet startowy: 310 zł- Kupiony na miesiąc przed imprezą. Pakiety skończyły się ok. 2 tygodnie przed startem.
4. Komunikacja miejska (50 zł/dzień): 100 zł
5. Kolacja w pizzerii (1 osoba): 179 zł – Ładowanie węgli wieczorem dzień przed biegiem. Stolik zarezerwowany na kilka dni przed wyjazdem w pizzerii MaMeMi.
6. Uber na lotnisko w PL: 70 zł
7. Jedzenie: 200 zł
SUMA: 1800 zł

Jak za dwa dni (34 h) w Kopenhadze to cena wydaje się dość wygórowana.
Jak za możliwość wzięcia udziału w jednym z najszybszych półmaratonów świata, bycia częścią imprezy, na której pada rekord świata, nową życiówkę i ogromny bagaż nowych doświadczeń uważam, że cena jest adekwatna.