Herbalife Triathlon 2015- Gdynia

W głowie każdego biegacza, a szczególnie takiego, który chce rozszerzać swoje horyzonty prędzej czy później pojawi się triathlon. Biegając po asfalcie, górach, lasach i rzekach ciągle szukamy nowego wyzwania dla siebie. O Ironmanie, gdzieś tam w oddali marzy chyba każdy biegacz. Przebiec maraton to dla wielu wyzwanie, a co powiecie na 3,8km pływania, 180km na rowerze i na koniec 42,2km biegania? To dopiero wyzwanie, to prawdziwy Ironman!
W tym roku, pierwszy raz w Polsce udało się przeprowadzić triathlon na licencji Ironmana, choć tylko połówkę. Przy okazji zorganizowano również dystans sprinterski.

evsmash-1421391257-herbalife-ironman703gdynia-creativeassets-articleimage-740x370

Pod koniec czerwca, dostałem propozycję wystartowania w triathlonie właśnie na dystansie sprinterskim, tj. 750m pływania, 20km jazda na rowerze oraz 5km biegu. Jako, że był to dystans towarzyszący największej imprezie triathlonowej w Polsce, postanowiłem, że wezmę udział.
Wiedziałem, że jestem w stanie przebiec w dość dobrym czasie, nawet po większym wysiłku. Rower nie wydawał się być trudnością. Największym wyzwaniem okrzyknąłem przepłynięcie 750m.
Czasu dużo nie było, bo tylko 1,5 miesiąca na przygotowania. W tym czasie kilka razy odwiedziłem miejscowy basen, przejechałem 6km na rowerze dzień przed zawodami i kontynuowałem treningi biegowe.

DZIEŃ 1- Dzień wyjazdu, bo triathlon to nie tylko zawody.

-Nocleg-
Wyjechaliśmy z samego rana, żeby ominąć Warszawskie poranne korki, więc droga minęła bezproblemowo. Ale nie o tym chciałem pisać.. Kilka dni przed wyjazdem zarezerwowałem pokój z widokiem na morze. Pani przez telefon wydawała się całkiem miła, skrzętnie wpisała mnie do swojego kalendarza i załatwione.
Gdy byliśmy już blisko trójmiasta postanowiłem zadzwonić i powiedzieć, że już dojeżdżamy. Wtedy usłyszałem, że moja rezerwacja jest nieaktualna! Na moje pytania dlaczego? jak to? Tak się nie robi?! Usłyszałem tylko „twój rozmówca zakończył rozmowę”. Pani z ogłoszenia okazała się zwykłym oszustem. Widocznie znalazła kogoś za większe pieniądze lub na dłuższy okres czasu, ale czy to problem napisać choćby sms’a? I zaczęło się nerwowe poszukiwanie noclegu. Natłok imprez w trójmieście spowodował, że wykonaliśmy około 50-60 telefonów i nadal byliśmy bez noclegu. Szukanie, jeżdżenie, dzwonienie zajęło Nam dobre kilka godzin. Gdy już byłem na skraju załamania zadzwoniłem do Pawła, który również przyjechał na triathlon, a nocował w Rumii. Okazało się, że jest w stanie odstąpić Nam swój pokój w hotelu i przenieść się do kolegi z pokoju obok. Uff! Mamy nocleg!

IMG_3222

-Expo-
Expo znajdowało się w hali sportowej drużyny rugby Arka Gdynia. Nie było zbyt wielkie, ale znalazłem tam stoiska wszystkich dużych marek triathlonowych, które nie do końca były mi wcześniej znane. Wystawcy pokazywali specjalistyczne rowery za kilkanaście tysięcy złotych, profesjonalne stroje triathlonowe oraz wiele pamiątkowych gadżetów z okazji pierwszego Ironmana w Polsce. Ale najbardziej zaciekawił mnie trzy metrowy trenażer do pływania w domu, całkiem fajne urządzenie.
-Odprawa-
Odprawa to kluczowy element dla osób debiutujących w zawodach triathlonowych. Pozwala poznać przepisy, zasady czy kolejność poszczególnych czynności. I tak:
-Po wyjściu z wody piankę można ściągnąć tylko do połowy, całość dopiero przy swoim stanowisku.
-Rower można ściągnąć z wieszaka dopiero gdy ma się założony kask.
-Na rower można wsiąść dopiero po przekroczeniu belki, (linii startu trasy rowerowej) wcześniej trzeba go prowadzić.
-Numer startowy podczas jazdy na rowerze musi znajdować się na plecach, a podczas biegania z przodu.
Dodatkowo komunikowane są limity czasowe, plan całej imprezy, oraz wszystkie informacje dotyczące zawodów. Ciekawym i całkiem nowym przepisem była dla mnie zasada „no drafting”, zgodnie z którą zawodnik podczas jazdy na rowerze nie może jechać za zawodnikiem bliżej niż 10m i obok bliżej niż 2m. Początkowo wydawało mi się to niewykonalne, ale jednak się daJ Dodatkowo informacja na temat kartek: żółta, czarna i czerwona.

-Strefa zmian-
Strefa zmian to miejsce, gdzie każdy zawodnik trzyma swoje rzeczy w dwóch koszykach oraz rower zawieszony na wieszaku. Dzień wcześniej trzeba przygotować wszystkie swoje rzeczy, które będziemy potrzebować podczas samych zawodów. I tak w jednym koszyku znalazły się: buty na rower, buty do biegania i para skarpet, drugi zostawiłem pusty na mokrą piankę i rzeczy z wody. Na wieszaku zawiesiłem rower z numerem na sztycy (rurka podsiodłowa), a na kierownicy zawiesiłem pas z numerem startowym oraz kask, a do środka włożyłem okulary przeciwsłoneczne.

DZIEŃ II – Jednak to nie takie proste..?

Start sprintu był podzielony na dwie grupy. W pierwszej turze startowali mężczyźni do 40 roku życia (ja oczywiście w tej grupie), a w drugiej panie i faceci po czterdziestce.
IMG_3261
-Przed startem-
O 9 byłem już zwarty i gotowy na plaży skąd następował start o 10. Mnóstwo uśmiechniętych ludzi, wiele kibiców, flag i balonów. Zawodnicy już w piankach rozgrzewali się w wodzie. Więc i ja najpierw nasmarowałem ręce i nogi oliwką dla dzieci, co wcześniej wyczytałem na Internecie. Podobno pomaga to później szybko ściągnąć piankę i zaoszczędzić trochę czasu. Następnie wcisnąłem się w wypożyczoną z zaprzyjaźnionego sklepu sportowego piankę i zrobiłem krótką rozgrzewkę.

 

 

-Pływanie-
Na starcie ustawieni jeden obok drugiego. Prawie wszyscy uczestnicy w piankach, okularkach. Ustawiłem się dość blisko linii startu, ale to nie bieganie, więc później bardzo tego żałowałem. Start nastąpił na wystrzał armaty. Blisko 400 osób ruszyło jeden za drugim biegiem do wody. Ile się dało to biegłem, dalej już kraul. Głowa pod wodę i płyniemy. Ale to nie takie proste. Płyniemy jeden na drugim. Wszyscy się kopią, chlapią, ciągną za nogi. Słona woda wlewa mi się do ust, chcąc nie chcąc nie raz przełknąłem kilka łyków morskiej wody. Już po 300m opadam z sił, zawodnicy mnie wyprzedzają, rzekłbym nawet tratują. Dopływam do 400m i już ostatnia prosta do mety. Płynę z głową nad wodą, kraulem i żabą na zmianę. Czuję się okropnie, prawie wszyscy zawodnicy przede mną. Mam już dość, ostatkami sił pełznę do mety pływania. Gdy minąłem ostatnią boję wstaję i idę do mety. Chce mi się wymiotować, widocznie za dużo wypiłem słonej wody. Nigdy jeszcze się tak źle nie czułem. Wychodzę jako jeden z ostatnich zawodników z wody. Wyglądam jak cień człowieka. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle. Pływanie ukończyłem po 18min 19sek na 566 miejscu (na 702 osoby).

11856451_1650333651847494_2398872142677028111_o
Ale przecież zawody tutaj się nie kończą! Delikatnie zaczynam truchtać do strefy zmian. Ściągam piankę do połowy i biegnę do swojego roweru. Wiem, że nie jest dobrze, ale mnóstwo kibiców wzdłuż barierek krzyczy, dopinguje. Spotykam Anię i mówię, że jest strasznie ciężko, ale ona trzyma kciuki, a ja lecę dalej. Dobiegam do mojej strefy. Bez problemu ściągam piankę, trochę się tego bałem, ponieważ wszyscy mówią, że można tu stracić dużo czasu. Ubieram okulary, kask, buty, ściągam rower i biegnę do belki startowej.

-Rower-
Do jazdy na rowerze przygotowywałem się niewiele. Dwa dni przed zawodami przejechałem chyba 5-6 kilometrów, żeby sprawdzić jak się w ogóle jeździ na szosie, jak się wpina w pedały SPD. Rower pożyczyłem od kolegi, a sam nigdy wcześniej nie jeździłem na kolarce.
Wsiadłem na rower, ale trochę czasu straciłem zanim udało mi się wpiąć w padała. W końcu się to udaje i prę na przód. Jazda na dwóch kółkach bardzo mnie cieszy i sprawia wielką frajdę. Rzadko na rowerze górskim mam możliwość jechać z taką prędkością. Wyprzedzam wielu zawodników. Najpierw tych na rowerach górskich, potem tych na szosach, a nawet gościa na składaku! J Staram się przyjmować jak najniższą pozycję, żeby opór powietrza był jak najmniejszy. Pedałuję z całej siły, wyprzedzam wielu zawodników. W końcu zaczynam odrabiać potężną stratę z wody. Po drodze jem żele, pierwszy po 10km, drugi pod koniec, żeby mieć siłę przebiec te 5km. Na dwóch okrążeniach wyprzedziłem ponad 200 osób. Nie jest źle, a ja czuję się bardzo dobrze! Schodzę z roweru i biegnę do mojej strefy. Wieszam rower, ściągam kask, zakładam buty do biegania, przekręcam jeszcze numer startowy do przodu i lecę.

HER74_2153_2015

-Bieganie-
IMG_3328Bieganie to mój konik, wiele mogę tu jeszcze ugrać. Dystans 5 kilometrów to bardzo mało, więc nie wierzyłem zbytnio, że zdarzę jeszcze wyprzedzić wiele osób. Ale było zupełnie inaczej. Wybiegłem ze strefy zmian, kibice mnie „niosą”, biegnę dość szybko. Wymijam jednego, drugiego, trzeciego… Dawno mi się tak lekko nie biegło. Zawodnicy truchtają, a ja biegnę, szarżuję, wyprzedam cały czas. Trzymam tempo, dobry rytm. Wiem, że to tylko 5 kilometrów i jestem w stanie wytrzymać każde tempo. W połowie dystansu dostaliśmy wodę, wypiłem dwa kubki, a trzeci wylałem na głowę. Straszny upał, ale nie przeszkadza mi to w wyprzedzaniu kolejnych zawodników. Jeszcze tylko mocny finisz, dobiegam szczęśliwy do mety z czasem: 1:25:16 na 187 miejscu.
Na 5km nadrobiłem 174 pozycje. A w klasyfikacji open samego biegania zająłem 23 miejsce!

IMG_3337Triathlon pokonany. Czy jestem zadowolony? Tak, chyba tak. Czas jak na debiut i niewiele przygotowań całkiem niezły. Najbardziej szkoda oczywiście pływania, gdzie straciłem bardzo dużo. Sam rower to dla mnie wielka frajda, a bieganie było już tylko wisienką na torcie. Przygodę z triathlonem uważam za bardzo udaną i mam nadzieję, że na tym się nie skończy.. Może ½ Ironmana za rok? Poczekamy, zobaczymy 🙂 Niewątpliwie każdemu polecam choćby spróbować na krótkim dystansie.

Chciałem jeszcze podziękować wszystkim, którzy mi pomagali i trzymali kciuki! Szczególnie Ani, Miłoszowi i Pawłowi. Dzięki!